Artykuł:
Jak dawniej wręczano pierścionki zaręczynowe?
Napisany przez WP, dnia 2015-07-30 09:53:01
Przyszli mężowie prześcigają się dziś w najbardziej oryginalnych okolicznościach, w jakich wręczają swoim wybrankom pierścionki zaręczynowe. Dawniej moment zaręczyn miał jednak ściśle określony przebieg, podczas którego nie było miejsca na kreatywność. Jak wyglądały więc zaręczyny wiele lat temu?
Starożytna tradycja
Zwyczaj zaręczyn był znany już w czasach starożytnych. W starożytnym Rzymie zakochany mężczyzna deklarował poważne zamiary względem swojej wybranki, wręczając jej monetę lub pierścień wykonany z żelaza (lub czasem ze złota). Brzmi to podobnie do współczesnych romantycznych oświadczyn? Nie do końca. Po obdarowaniu przyszłej panny młodej przychodził czas na wyrażenie zgody na ślub przez jej ojca lub opiekuna oraz spisanie kontraktu między rodzicami pary. Miał on określać i zabezpieczać wszelkie ich zobowiązania – zarówno te finansowe, jak i obyczajowe. Określano w nim bowiem nawet to, jak nie powinna zachowywać się zaręczona kobieta. Gdyby któreś z tych ustaleń zostało złamane, zaręczyny ulegały zerwaniu.
Przedślubne negocjacje
Ślubne zwyczaje obowiązujące dawniej w kulturze żydowskiej również nie należą do najbardziej romantycznych. Przyszła panna młoda nie słuchała wtedy bowiem żarliwych wyznań miłości. Zamiast tego spotykali się ojcowie dwojga obcych sobie ludzi i negocjowali, jakie warunki finansowe zapewnią przyszłym małżonkom. Oni zaś nie znali się przed ślubem, ponieważ ważniejszy od uczucia był ich status społeczny oraz finansowy. Dopiero po zakończeniu negocjacji ojciec przyszłego pana młodego prosił w jego imieniu wybraną kobietę o rękę i w ten sposób rozpoczynały się przygotowania do wesela.
Staropolska tradycja
Nasze dawne zwyczaje zaręczynowe również nie zawsze przedkładały uczucia przyszłych małżonków nad ich status finansowy. Pierścionki zaręczynowe były zaś wręczane w obecności rodziców przyszłej panny młodej, a nawet całej jej rodziny. Służyła temu specjalna uczta zaręczynowa, która nieraz była niemniej huczna niż późniejsze wesele.
Na takie spotkanie przyjeżdżał przyszły narzeczony wraz ze swoimi rodzicami, swatami, muzykantami, świadkami, a nawet sąsiadami. Wszyscy goście byli witani przez rodziców narzeczonej chlebem i solą. Następnie jej ojciec, brat lub inny męski członek rodziny musiał wyrazić zgodę na zawarcie małżeństwa – bez jego aprobaty ceremonia nie mogła się odbyć. Jeśli odmówił, niedoszły pan młody otrzymywał czarną polewkę, czyli zupę z dodatkiem kaczej krwi. W przypadku wyrażenia zgody na znak porozumienia podawano sobie ręce (stąd wzięła się nazwa wydarzenia – zaręczyny), a przyszły pan młody wręczał swojej wybrance pierścionek. Zwyczaj nakazywał, aby był on ozdobiony białym kamieniem, który symbolizował czystość zamiarów oraz wspólne szczęście.
Dopiero po tych formalnościach zebrani przystępowali do omówienia szczegółów – ustalenia daty ślubu oraz posagu panny młodej, czyli wszelkich dóbr materialnych, które miała ona wnieść do małżeństwa. Od tego wydarzenia do dnia wstąpienia w związek małżeński nie mogło upłynąć więcej niż rok. W przeciwnym razie zaręczyny były anulowane. Zdarzało się to jednak bardzo rzadko, ponieważ sprowadzało hańbę na tego, kto przyczynił się do zerwania ślubnych obietnic.
Artykuł przygotowany przez firmę Michelson Diamonds.
Użyte tagi: Michelson Diamonds, pierścionki zaręczynowe