Mimo wszystko, nie mogę przejść koło tak istotnego tematu obojętnie, a może akurat jakaś zbłąkana dusza postanowi zmienić swoje decyzje zakupowe. Zacznijmy od krótkiego podsumowania roku i refleksji – czy w Polsce szanujemy nasze rodzime marki i wspieramy innych, którzy swoim biznesom poświęcili niekiedy całe życie?
Patriotyczna postawa Polaków w ciężkich czasach
Marzec – restrykcje związane ze światową epidemią docierają nad Wisłę
Kiedy w grudniu 2019 roku usłyszeliśmy o nowym wirusie, który począł rozprzestrzeniać się w Chinach, mało kto przejął się tym faktem. Była to ciekawostka, której mało kto nadawał dużą wagę. Byliśmy nieświadomi tego, co “zjedzenie nietoperza” przez małego człowieka ponad 5 000 kilometrów stąd może wywołać w naszym kraju. Sytuacja zmieniła się diametralnie w momencie, gdy w Polsce zdiagnozowano pierwszy przypadek, a władza zareagowała bardzo nerwowo i dynamicznie, z tygodnia na tydzień wprowadzając całkowite zamknięcie w domach, zakazując wszelkiej działalności gospodarczej, zabraniając nam robienia czegokolwiek, co nie stanowiło niezbędnych potrzeb życiowych. Ulice opustoszały, a my siedzieliśmy i liczyliśmy na to, że taki stan bardzo szybko minie. Pierwszy raz dało się słyszeć głosy o problemach małych firm, opierających się na usługach świadczonych na miejscu, szczególnie gastronomii, pubów, barów, małych sklepów z ubraniami, a nawet palarni kawy. Apele w mediach, zarówno prawicowych jak i lewicowych brzmiały: “wspierajcie lokalne biznesy, nie kupujcie u wielkich koncernów, które i tak przetrwają, a u tych zagrożonych”. Czy apele były skuteczne? W mojej ocenie tak. Wszyscy z mojej rodziny i znajomych faktycznie wybrali małe sklepiki, jeśli tylko były zaopatrzone dobrze to miały znacznie większy ruch niż zazwyczaj, wybierano lokalnych producentów odzieży patriotycznej i kupowano w miejscach z polskim kapitałem, a gastronomia mogła liczyć na bardzo dużą liczbę zamówień na wynos, które były wyłącznie dozwolone.
Połowa maja – miękki powrót do rzeczywistości
W połowie maja istniał już pewien wypracowany system wzajemnego wspierania się, ale ludzie byli zmęczeni. Wszyscy przyjęli z wielką radością decyzję o stopniowym “odmrożeniu” zmierzającym do normalności. Nic dziwnego, że uznaliśmy jako społeczeństwo, że ci, którzy potrzebowali pomocy już sobie poradzą i większość Polaków wróciła do starych nawyków zakupowych. Wróciliśmy do stosujących niekiedy nieuczciwe praktyki zagranicznych koncernów, kuszeni nieco niższymi cenami. Kupowaliśmy ponownie bez rozglądania się, czy wokół nas jest ktoś, kto tej pomocy potrzebuje w związku z pierwszą falą obostrzeń. Nic dziwnego, bo sytuacja wyglądała rzeczywiście dobrze, a premier grzmiał, że “koronawirusa już nie ma, pokonaliśmy go”. Nikt nie spodziewał się więc powrotu takich ostrych restrykcji.
Wrzesień – powrót do zawieszenia
We wrześniu rząd ponownie zdecydował o zamknięciu znacznej większości biznesów na zasadach podobnych do tych z marca. Ponownie ucierpiały na tym restauracje, bary, puby i małe lokalne biznesy zajmujące się tym, czym ich zagraniczne odpowiedniki. Czy słusznie nie zamierzam w tym miejscu oceniać, ale w dobie coraz dłuższego statusu zawieszenia, chcę zastanowić się – co teraz? Zniknęły akcje medialne, pewnie rzadziej podchwytywane przez obywateli, a przez to nieopłacalne. Media wolały więcej czasu relacjonować spory w rządzie, unijne negocjacje, niż te dwie minuty dodatkowego czasu poświęcić działaniom, aby ratować gospodarkę i przedsiębiorców.
Co dalej? Czy mamy jeszcze siłę wspierać w potrzebie?
Ze smutkiem obserwuję co się dzieje. Coraz więcej biznesów prowadzonych przez Polaków i działających na podstawie polskiego kapitału upada, tworząc coraz większy obszar do zajęcia przez funkcjonujące już giganty. Te uczynią to pewnie zaraz po tym, jak epidemia się zakończy. Polacy natomiast, nie mają już siły wspierać, tak jak było to podczas pierwszej fali obostrzeń, a to w nas właśnie drzemie nadzieja, dla tych wszystkich, którzy mogą zbankrutować. Ci przedsiębiorcy, którzy włożyli wiele wysiłku, aby rozwinąć swój biznes, wprowadzić go na rynek, rozwijać, promować dobre wartości, angażowali się w życie małej społeczności, w której skład wchodzili, teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebują naszej pomocy. Kiedy zastanawiamy się, nad zakupem kolejnej bez wątpienia pięknej bluzy, zastanówmy się czy producent jest polski? Czy sklep, z którego zamawiamy pochodzi z kraju nad Wisłą, czy wspieramy kolejnego giganta z siedzibą we Francji czy Niemczech? Na naszej stronie https://atamanshop.pl/ zaznaczamy, jeśli produkt jest polski i w większości takie właśnie staramy się wam oferować. Siła Polski drzemie w Polakach, zdolnych do wspólnego działania i pomocy sobie wzajemnie.