Trójka sopocian prowadzi hotel, który przypomina galerię sztuki. Każdy z siedmiu pokoi zaprojektował inny artysta.
Na parterze urządzone jest małe bistro i winiarnia, w której można skosztować ponad stu gatunków win z całego świata, na pierwszym i drugim piętrze urządzonych jest siedem oryginalnych pokoi, a na trzecim – przestronny apartament z kilkoma tarasami. Żadne z asymetrycznych pomieszczeń nie przypomina typowych pokoi hotelowych, bo każdy został specjalnie zaprojektowany przez zaprzyjaźnionych młodych artystów. Nie ma tu seryjnie produkowanych mebli, są za to abstrakcyjne malowidła na ścianach, podłogach i suficie. Dodatkowo ręcznie szyte aplikacje na zasłonach oraz specjalnie zaprojektowane kafle w łazienkach.
Gości Lalali, bo tak nazywa się hotel witają ściany pokryte sztucznym futrem oraz kolory nie spotykane nigdzie indziej. W pokojach zamiast telewizora jest radio lub gramofon ze starymi płytami, a przy łóżku leżą książki.
W Lalali wszystko jest nietypowe – od nazwy po numerację pokoi, także z numerem 7 sąsiaduje 44, a dalej jest numer 1600.
Za nocleg ze śniadaniem trzeba tu zapłacić 350zł, natomiast w apartamencie 700zł. Właściciele nie narzekają na brak gości.
Hotel Lalala to dowód na to, że i w hotelarstwie można zrobić coś oryginalnego i niepowtarzalnego. Już nie tylko przyjazd do nadmorskiego miasta Sopotu może być dobrą przygodą, ale także sam pobyt w hotelowym pokoju.
Źródło: Gazeta Wyborcza.
www.lalala.lu