Jeden uczestnik trzydniowej konferencji zostawia w mieście więcej pieniędzy niż cały autobus z wycieczką szkolną. Toruń ma wszelkie warunki, aby stać się centrum turystyki biznesowej.
Czy miasto Toruń ma warunki, aby stać się centrum konferencyjno – kongresowym? Z całą pewnością tak. Piękne, zadbane miasto, atrakcje w postaci zabytków, znakomite położenie – blisko lotniska w Bydgoszczy. W planach autostrada, blisko do Gdańska i Warszawy. Nawet jest znakomite miejsce do wzniesienia centrum z prawdziwego zdarzenia z halą i całą infrastrukturą i miejscem na parking.
A jeśli centrum kongresowe, to takie z prawdziwego zdarzenia, z hotelem (dużym), halą widowiskową i kilkoma konferencyjnymi, aquaparkiem, dużym parkingiem… Nawet z kortami tenisowymi obok.
Kilka miast w Polsce zleciło badania na temat atrakcyjności poożenia pod kątem budowy ośrodków konferencyjno-kongresowych. Takie badania określają charakter miasta, jego potencjał oraz szacują jakie zyski może przynieść turystyka biznesowa w danym rejonie. Jak wynika z wyliczeń rozpatrując całość przychodów z turystyki w skali globalnej, tylko 20 procent przychodu pochodzi z turystyki rekreacyjnej i krajoznawczej. Pozostałe 80 procent z turystyki biznesowej, tzn. kongresów, konferencji i targów.
Centrum konferencyjno – kongresowe w Toruniu mogłoby zająć plac na ulicy Przy Skarpie, kwestia włodarzy miasta, czy tak właśnie się stanie.
Pomysł jest zdecydowanie dobry i bez wątpienia wpłynąłby na promocję miasta pod nowym kątem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Toruń