Często się zdarza że Polacy w dzisiejszych czasach nie mają wiele czasu na celebrowanie posiłków. Jemy szybko i wybieramy to co da się szybko przyrządzić. Lubimy co prawda jeść dobrze, ale rozsmakowujemy się np. w kuchni włoskiej, czy w kuchniach orientalnych. Rodzime, polskie dania kojarzą nam się z kuchnią serwowaną raczej „od święta”, a do tego ich przygotowanie wydaje się nam czasochłonne i skomplikowane.
Tymczasem polska kuchnia regionalna nadal ma wiele do zaoferowania. To nie tylko bigos, pierogi, fasolka czy flaczki. To bogactwo naszej rodzimej kuchni. Niekiedy połączenie smaków prostych składników daje niepowtarzalny smak, a czasem to tradycyjny charakter naszych regionalnych produktów wpływa na znakomitość dania. Kucharze Radisson Blu Hotel Kraków – Szef Kuchni Stanisław Bobowski oraz Sous Chef Miłosz Kowalski, postanowili w styczniu, w ramach tematycznego bufetu Surf&Turf, zaserwować zapomniane smaki polskiej kuchni. To świetna okazja by poznać lokalne potrawy z różnych regionów Polski, dać się zaskoczyć smakom, uwieść zapachom, a dla wielu szansa by przypomnieć sobie najlepsze smaki z dzieciństwa.
„Chcemy przypomnieć Polakom co to znaczy dobrze zjeść. Dlatego trochę w tym miesiącu nieco zmienimy koncepcję naszego bufetu Surf&Turf i zaserwujemy prawdziwą polską ucztę. Będzie na przykład karp zatorski wędzony, pasztet z zająca, kaczka pieczona z jabłkami, terina z gęsi, lokalne wędliny z różnych zakątków kraju, czy świetne polskie sery zagrodowe – młode i długo dojrzewające. Oprócz bardziej znanych potraw podamy między innymi takie niespodzianki jak forszmak, prozioki, pierogi kudłate, parzy broda, czy danie o nazwie ‘ślepe ryby’z myrdyrydą” – wymienia Miłosz Kowalski Sous Chef w Radisson Blu Hotel Kraków.
Będą i bardziej znane pierogi, podhalańska kwaśnica, czy rolada śląska, a także coraz bardziej popularny ostatnio chleb prądnicki i uwaga – na jednym stole obok siebie znajdą się krakowskie obwarzanki i bajgle. Na deser skosztować można między innymi rogali Marcińskich, wadowickich kremówek czy kruszonki ze śliwek albo racuchów z jabłek z Łącka.
Miłosz Kowalski uchylił też rąbka tajemnicy i zdradził sekret tzw. „ślepych ryb”: „Nazwa jest przewrotna i nie ma nic wspólnego z rybami ani tym bardziej pozbawianiem ich oczu. To tradycyjna wielkopolska zupa ziemniaczana. W ‘chudych’ latach więcej oczu wpatrywało się w garnek niż pływało w nim „oczek” tłuszczu – ponieważ nie była gotowana na mięsie. Mój przepis to wersja nieco wzbogacona, bo gotowana na wywarze mięsnym”.
Hotelowa restauracja Milk&Co serwuje polski bufet Surf&Turf w każdy czwartek, piątek i sobotę stycznia od 18:00 do 23:00. Obok naszych tradycyjnych, regionalnych dań bufetowy stół będzie obfitował w owoce morze i ryby – zarówno te z europejskich targów rybnych jak i ryby polskie – pojawi się np. okoń, sandacz, czy karp.
Oto przepis Miłosza Kowalskiego na „ślepe ryby”
Składniki:
20 dag mięsa wieprzowego
1 kg ziemniaków
pęczek włoszczyzny, dodatkowo 10 dag marchwi
łyżka masła
łyżka mąki pszennej na myrdyrdę (zasmażkę)
sól, pieprz, maggi do smaku
Przygotowanie:
Umyć mięso, zalać wodą i ugotować wywar. Po około 40 minutach wrzucić starannie obraną, opłukaną włoszczyznę i obrane, pokrojone w kostkę ziemniaki. Po ugotowaniu wszystkie warzywa należy przecisnąć przez durszlak (nie miksować) zaprawić myrdyrdą i doprawić do smaku. Można podać z grzankami z pszennego pieczywa.